Moją dość długą wędrówkę przerwało burczenie w brzuchu. Zaczęłam węszyć i poczułam sarny albo jelenie w pobliżu. Zaczęłam się zakradać w tamtą stronę. Pod drzewem stał wielki jeleń, a razem z nim trzy sarny. Z radością zauważyłam, że jedna z nich kuleje. Podkradłam się bliżej, aż stwierdziłam, że tyle wystarczy i pobiegłam w ich stronę. Zwierzęta spłoszyły się i zaczęły uciekać. Rzuciłam się na kulawą sarnę przewracając ją i zabijając.
Skończyłam jeść i ruszyłam przed siebie. Nie mam pojęcia do kąt szłam, ale od kąt opuściłam swoje stare stado nie przeszkadzało mi to. Było ciepło a po wczorajszym deszczu nie było ani śladu. Po mimo, że wolę ciemność słońce przyjemnie grzało mi kark więc nawet nie szukałam cienia.
W tedy zobaczyłam, że coś się rusza w krzakach. Powoli podeszłam tam. Przy strumyku stał jakiś wilk i pił wodę. Wyglądał przyjaźnie więc podeszłam bliżej żeby się zaprzyjaźnić i przy okazji napić się wody.
Muszę przyznać, że od dawna szukałam jakiegoś stada dla siebie i mam nadzieje, że ten wilk do jakiegoś należy.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz