Wstaliśmy rano, zjedliśmy szybkie śniadanie i poszliśmy dalej. Sewi powiedział nam, że jutro powinniśmy zobaczyć zamek w którym jest schowana lampa. Przez cały dzień nic się nie działo. Trochę popadało, mieliśmy mały atak niedźwiedzia, zostaliśmy stratowani przez jelenie, prawie zabiły nas mordercze szopy. Dzień jak co dzień.
Zatrzymaliśmy się na jakieś polanie. Sewi mówił, że ta część gór cierpi na brak jaskiń (bardzo poważna choroba, nie śmiejcie cię). Położyliśmy się na ziemi, mając nadzieję, że noc minie spokojnie. Nasz przewodnik od razu zasnął. Miałem ochotę na to samo, w przeciwieństwie do Diasa. Mój znajomy chodził w tą i z powrotem. Pewnie nawet nie myślał żeby się położyć.
-Coś się stało? - zapytałem.
-Nie - odpowiedział.
Uznałem temat za zakończony.
-Po prostu tak sobie myślę...
Czyli temat dopiero się zaczął.
-... Nie wydaje ci się to wszystko jakieś takie...
-Jakie?
-No wiesz - nie nawiedzę zgadywanek.
-No nie wiem
-Dziwne?
<Dias?> Co miałeś na myśli?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz