Biegłam przez las. Za mną byli Wena, Suna, Akira, Els i Sle. Las się palił, a jedyną osobą jaka byłaby w stanie go podpalić była Moon. Od kilku dni szukamy jakiegoś śladu po naszym stadzie, a tu nagle proszę.
Po dłuższym czasie spotkałyśmy Dianę i Diasa. Razem z nimi były Moon, Valixi, Ifus, Charli i jakieś dwa basiory, których imion nie znam. Razem wróciliśmy na szczyt góry. Po drodze Diana opowiedziała mi co się stało. Resztę dnia spędziłyśmy na obserwowaniu okolicy mając nadzieję, że reszta się odnajdzie.
Następny dzień spędziliśmy wszyscy w jaskini. Powiedzieć, że padało to o wiele za mało. Dawno nie widziałam takiej burzy. Pioruny biły cały czas, a grzmoty robiły taki hałas, że prawie nie dało się rozmawiać. Leżałam koło Kesy i Weny. Suna siedziała trochę dalej. Wyglądała na przerażoną tym co dzieje się na zewnątrz.
-Co jej jest? - Zapytałam.
-Nie lubi burzy - odpowiedziała Wena.
-Tyle to sama zauważyłam.
-To przez jaj siostrę.
-Ona ma siostrę? - Zdziwiłam się - Znaczy, taką oprócz ciebie.
-Tak, ale nie lubią się. To przez nią odeszła ze stada.
-Nigdy nie mówiła.
-Nie lubi o tym mówić. Jej siostra do perfekcji opanowała walenie piorunami, a Sunie wychodzi to kiepsko, ta jak każdy żywioł.
-Aaa
-Suna pochodzi z ''Watahy błyskawic''. W tym stadzie ceni się tylko jak dobrze zna się na błyskawicach.
Zrobiło mi się smutno z powodu Suny. Przez resztę czasu nie odzywałyśmy się ogóle. Pomimo hałasu na dworze usłyszałam ciche chrapanie Kesy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz