Moon biegła w naszą stroną. Ucieszyłam się bo miała przynieść coś do jedzenia. Krzyczała coś do nas ale nie byłam pewna co. W końcu usłyszałam ''uciekajcie''. Już miałam się zapytać o co chodzi, ale w tedy zobaczyłam co ją goniło. To był smok. Rzuciliśmy się do ucieczki.
-Czemu on cię goni? - zapytałam kiedy Moon znalazła się blisko nas.
-Szukałam jedzenia i nadepnęłam mu na ogon.
-Co? Czemu to zrobiłaś?
-Nie zauważyłam go.
-Uważajcie! - krzyknęła Ifus.
Smok otworzył paszcze i splunął ogniem. Cudem zrobiłam unik.
-Jak mogłaś go nie zauważyć? -powiedziałam - Jest ogromny.
-Nie czepiaj się mnie.
-Miałaś po prostu odejść, żeby Ifus mogła spokojnie pogadać z Tawernem.
-Cicho.
-Nie będę cicho! Miałaś po prostu z tamtąd iść!
-Zamknij się.
-Czy ty nie rozumiesz, że Ifus go kocha?
-Czy ty nie rozumiesz, że on biegnie koło ciebie?
Obejrzałam się. Tawern biegł koło mnie.
-Tawern! Ja właśnie...
-Ifus mnie kocha? - Zapytał. - Czemu nic nie mówiłaś?
-Ja - powiedziała Ifus. - Daj mi spokój!
Krzyknęła i odbiegła, Moon skoczyła za nią. Miałam zrobić to samo, ale jedno z palących się drzew zagrodziło mi drogę. Cały las stał w płomieniach, a smok nie dawał za wygraną.
-Brawo - krzyknęłam. - Widzisz co zrobiłeś?
-To nie moja wina, że wole Moon.
-Moon ciebie nie chce.
-Skąd wiesz.
-Bo ma chłopaka.
Oczywiście skłamałam. Moon nikogo nie miała, ale może to go przekona.
Kolejne drzewo upadło oddzielając mnie od Tawerna. Rzuciłam mu ostatnie wrogie spojrzenie i przyśpieszyłam. Las nadal płonął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz