Miną prawie rok od czasu kiedy mój dom spłonął, a ja dalej nie mogłam się z tym pogodzić. Co prawda nie lubiłam go, ale dom to dom.
Chodziłam samotnie po lesie myśląc czy ktoś z mojej rodziny przeżył. Las był górzysty i pełen jaskiń. Wyglądał naprawdę pięknie. Myślałam już nad dołączeniem do jakieś watahy, ale żadna mi nie pasowała. Poza ty chciałam szukać rodzeństwa. Po tak długim czasie powinnam dawno odpuścić, ale jakoś nie potrafiłam.
Moje rozmyślania przerwał jakiś hałas. Ukryłam się za drzewem i czekałam. Zobaczyłam jakiegoś wilka, chyba waderę, ale nie byłam pewna. Wyglądała ( o ile to była ona) na dość smutną. Chciałam zaczekać, aż przejdzie, ale zauważyła mnie. Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie, potem zaczęła iść w moją stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz