Za krzaków wyskoczyła sarna, a za nią moja siostra Moon. Pewnie nas nie zauważyła bo nawet się nie zatrzymała i zniknęła razem z sarną za zakrętem.
-To była Moon?
-Tak.
-Chodźmy za nią.
Pobiegłyśmy za nią tak szybko jak mogłyśmy. Dogoniłyśmy ją kiedy złapała sarnę. Pewnie nas usłyszała, bo odwróciła głowę i uśmiechnęła się na nasz widok.
-Cześć, dziewczyny-powiedziała.
-Hej. Co ty tu robisz?
-Poszłam na spacer i trochę się zgubiłam.
-To tak jak my. Możemy się poczęstować?
-Jasne siadajcie.
Usiadłyśmy i zaczęłyśmy jeść. Moon opowiedziała nam wszystko co się działo od kąt się rozdzieliłyśmy. Ja i Charli też wszystko jej streściłyśmy. Tylko Valixi nie odezwała się ani słowem. Ona od zawsze miała coś do Moon. Mi to nigdy nie przeszkadzało. Moon mówiła kiedyś, że lubi siedzieć sama więc, w końcu przestałam zapraszać ją do wspólnej zabawy i tak jakoś wyszło.
Kiedy zjadłyśmy zaczęłyśmy dalej chodzić szukając reszty. Valixi najwyraźniej nie miała ochoty gadać, więc rozmawiałam z Moon. Żartowałyśmy i obgadywałyśmy każdego kogo znałyśmy. Chyba nigdy tak długo nie gadałam z Moon. Zawsze była czymś zajęta, albo nie miała na to ochoty. Potem do rozmowy włączyła się Charli i od razu zrobiło się jakoś weselej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz