Wybiegł na polane. Zrobiło się już ciemno, ale to nie było ważne. Ważne było to co leżało prze demną.
Był to smok, a właściwie smoczyca. Była wielka. Miała różowe łuski i wielkie skrzydła. Wyglądała na ciężko ranną. Postanowiłam się nią zaopiekować.
Zabandażowałam jej rany i przyniosłam jedzenie i picie, ale nadal była za słaba, żeby wstać, a ja musiałam wracać. Postanowiłam wróci do niej jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz