Noc spędziłem w jakieś jaskini. Rano głodny i zrezygnowany poszedłem upolować śniadanie. Źle się czułem i chyba złapałem jakiś katar. Długo błąkałem się po lesie szukając czegokolwiek co dało by się zjeść, ale mijałem tylko drzewa,a drzewa nie są jadalne, nie pytajcie skąd wiem. Byłem bardzo zmęczony kiedy zobaczyłem jakąś sarnę. Była ranna więc powinno się ją łatwo upolować, nigdy się tak nie myliłem. Kiedy tylko na nią skoczyłem jakiś inny wilk rzucił się na mnie zwalając mnie z mojego niedoszłego śniadania. Jedyne co mi zostało to stara sztuczka, którą nauczył mnie ojciec.
Kiedy tylko dotknąłem ziemi, a obcy wilk nie zdążył mnie jeszcze przycisnąć do ziemi szybko się przetoczyłem razem z tamtym wilkiem, dzięki czemu ja byłem u góry. A ten co jest u góry zawsze wygrywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz