Pobiegłam po alfę. Normalnie każdy inny wilk zatrzymał się w progu i obudziłby ją delikatnie, ale że była to moja siostra to była już do mnie przyzwyczajona. Wbiegłam do jej jaskini nawet nie zwalniając. Zatrzymałam się dopiero kiedy wpadłam na nią.
-Ała - powiedziała.
-Jest kłopot, choć.
-Czy to nie może zaczekać do rana?
-Mamy obce wilki na terenie watahy.
W tej chwili zerwała się i wybiegłyśmy z jaskini. Obok nas biegł też Dias, samiec alfa. Po drodze opowiedziałam im wszystko. Dobiegliśmy do miejsca, w którym leżał obcy wilk. Alfy kazały zanieść go do jaskini i zaczekać z tym do rana. Przed nią postawiły straże. Szczeniaczka zostawiliśmy u opiekunki i zaczęliśmy wracać w stronę jaskiń.
- Aron? - powiedziałam.
-Co?
-Myślisz, że kiedy tamten wilk się obudzi?
-Pewnie niedługo. A co?
-Chodźmy do niego.
-Po co?
-Żeby się dowiedzieć o co chodzi.
-Alfy kazały czekać do rana.
-Nie chcesz się dowiedzieć teraz? Po za tym może powie nam więcej.
Popatrzyłam na basiora i już wiedziałam, że się zgodzi.
Pobiegliśmy razem w stronę jaskini.
-Jak wejdziemy - zapytał basior. - Przecież są straże.
-Powiemy, że Alfy nam kazały.
-Uwierzą w to?
-Jasne już wiele razy pomagałam siostrze i robiłam różne rzeczy w jej imieniu.
Podeszliśmy do jaskini. Strażnik od razu nas wpuścił. Na środku leżał wilk, który właśnie zaczynał się budzić.
<Aron?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz