Błądziłam po lesie, jak to zjawy mają w zwyczaju. Od kąt umarłam jest to moje jedyne zajęcie. Chodziłam sama, bez celu. Myślałam nad dołączeniem do jakieś watahy, ale która my mnie wzięła.
Czasami dopada mnie taki nastrój, że mam ochotę płakać. Chodzę w tedy zdołowana i nic mi się nie chce. Taki nastrój mam właśnie teraz.
Zaczęło się robić ciemno. Powinnam znaleźć jakąś kryjówkę na noc, ale na co to komu potrzebne?
Z mojego depresyjnego nastroju wyrwał mnie jakiś dźwięk. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam idącą w moją stronę wilczycę. Kiedy mnie zobaczyła zatrzymała się.
<Ktokolwiek, najlepiej wadera>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz