wtorek, 18 października 2016

Od Diasa do Wasera

Odchyliliśmy krzaki i zobaczyliśmy innego nieznajomego wilka. Musiał być bardzo głodny bo zjadał jelenia Wasera, a on nie zostawia zbyt wiele. Nie wyglądał najlepiej. Był chudy i cały poraniony. Niektóre rany były głębokie. Zwłaszcza ta na grzbiecie. Wyglądała tak jakby miał ją wcześniej, a niedawno ktoś mu ją rozdrapał.
 Nie wiedziałem co robić. Spojrzałem na Wasera. Z jego miny wywnioskowałem, że też nie wie. Myślałem czy by nie podejść i nie spytać czy potrzebuje pomocy, ale bałem się, że zacznie uciekać.
 W tedy nas zauważył. Wyglądał na przestraszonego. Wyszedłem z ukrycia.
-Cześć - powiedziałem przyjaźnie. 
Wilk nie odpowiedział. Dopiero teraz zauważyłem, że nie ma jednej łapy. Basior popatrzył na jelenia, a potem znowu na mnie. 
-Wyglądasz na rannego - odezwałem się. - Potrzebujesz pomocy?
-Ja...
-Nie bój się nas.
-Już idę.
-Nie musisz.
-Jasne - powiedział Waser. - Możesz dalej jeść mojego jelenia.
-Przepraszam - powiedział basior i uciekł.
-Czekaj! - krzyknąłem na nim.
Wilk uciekł. Wyglądał na naprawdę wystraszonego.
-Dawaj - powiedział Waser. - Gonimy.
-Po co?
-Te rany są poważne.
To mi wystarczyło. Zerwałem się nagle z miejsca. Waser biegł koło mnie. Zaczęły spadać pierwsze krople deszczu.

<Waser?>   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz